Wiele mówi się o zbawiennym wpływie formalnej praktyki uważności jaką jest medytacja. Siedzenie w określonej pozycji, z odpowiednią intencją, z dłońmi ułożonymi w mudrę, w ciszy lub z mantrą, daje bez wątpienia poczucie spokoju, zrównoważenia i pełni. Ale formalna praktyka nie jest celem samym w sobie. To raczej przygotowanie i trening do tego, aby pełna uważność towarzyszyła nam w każdej chwili – od przebudzenia do zaśnięcia, bez względu na okoliczności, warunki i na to, co dzieje się wokół. Uważna obecność na co dzień to właśnie stan, do którego dążymy podczas każdej formalnej sesji mindfulness lub medytacji i o który warto zadbać bez względu na to, co się właśnie robi.
Przez większość czasu w naszych głowach kotłują się rozmaite myśli, analizujemy, rozpamiętujemy, planujemy, oceniamy, uczymy się, zapamiętujemy tony danych. Toczymy też wewnętrzne dyskusje, przeżywamy ciągle od nowa przeszłe wydarzenia, tworzymy scenariusze nowych. Jesteśmy tak głęboko zanurzeni we własnych myślach, że bardzo często nie zauważamy realnego świata wokół – tego, że właśnie zakwitły lipy, że za oknem szumią drzewa, że w nocy spadł deszcz, o czym świadczą nieliczne kałuże na ulicy, które mijamy bezwiednie i w pośpiechu. Nie czujemy smaku kawy, nie przywiązujemy uwagi do otaczających zapachów i kolorów. Patrzymy, ale nie widzimy. Żyjemy, ale nie jesteśmy.
Codzienna uważność zmienia perspektywę – zaczynamy naprawdę BYĆ. Dlatego chociażby warto podjąć to wyzwanie. Wiem z własnego doświadczenia, że utrzymanie uważnej obecności w natłoku codziennych zajęć i problemów to wyjątkowo trudna sztuka. Zbyt wiele wokół dystraktorów, zbyt wiele pośpiechu, za dużo się dzieje i łatwo się w tym wszystkim pogubić – a co za tym idzie – wrócić do nawykowych reakcji i zachowań.
Aby ułatwić sobie zadanie można zacząć od obserwacji oddechu, który doskonale zakotwicza nas tu i teraz, łączy ciało z umysłem, zakorzenia w istnieniu. Podążając za oddechem, z czasem nauczymy się obserwować własne myśli i emocje, nauczymy się obserwować własny umysł. A o to przecież właśnie chodzi w medytacji – by być stale świadomym siebie, w każdym możliwym wymiarze. Jak radzi mistrz zen, Thich Nhat Hanh: „jeśli chcesz poznać swój umysł, masz tylko jedną drogę: obserwuj i rozpoznawaj wszystko, co w nim powstaje.”*
*
Zadbanie o chwilę obecną może znacząco wpłynąć na to, jaka będzie chwila następna, a przez to na całą przyszłość – naszą i świata. Jeśli uda ci się być uważnym w tej chwili, następna może być całkiem inna – otwiera się szerokie pole twórczych możliwości, ponieważ nie narzucasz niczego z góry. **
Uważna obecność to nic innego jak bycie przytomnym i uważnym, świadomym tego, co dzieje się w nas i wokół nas. Bez osądzania i oceniania, bez nazywania i szufladkowania. To wyczyszczenie umysłu ze wszystkiego, co zbędne, co go zaśmieca i zaciemnia. Paradoksalnie im mniej „myślimy”, tym nasz umysł staje się bardziej przenikliwy. Im więcej przestrzeni w głowie, tym szybciej i sprawniej działa – dokładnie tak samo, jak dysk komputera.
*
Uwaga jest cudem, dzięki któremu poznajemy siebie i przywracamy życiu. Wyobraź sobie magika, który rozcina swe ciało na części i umieszcza każdą z nich w innym miejscu – ręce na południu, ramiona na wschodzie, nogi na północy, po czym dzięki cudownej mocy wydaje okrzyk, który ponownie łączy w całość wszystkie rozrzucone części ciała. Uwaga jest jak ta magiczna sztuczka – to jest cud, który w okamgnieniu scala nasz rozproszony umysł i przywraca mu jedność, tak że możemy żyć każdą chwilą życia.***
W dzisiejszym zracjonalizowanym świecie takie podejście może wydać się dziwne i mało przydatne. Jednak właśnie dlatego, że żyjemy w takich, a nie innych czasach, powinniśmy poświęcić uważności więcej atencji – chociażby po to, by poprawić jakość swojego życia, by odnaleźć spokój i zadowolenie, wiarę w siebie i poczucie sensu istnienia. To bowiem, a nie dom czy auto na kredyt, prowadzi nas do szczęścia. Rzeczy przychodzą i odchodzą, ludzie przychodzą i odchodzą, nawet zdrowie nie jest wieczne. Jednak gdy odnajdziemy w sobie pogodę ducha i wewnętrzny spokój, poradzimy sobie w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji. A kiedy życie przestaje nas przygniatać, stajemy się lepszymi ludźmi. Tak po prostu.
* Thich Nhat Hanh „Cud uważności. Prosty poradnik medytacji”, Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, s. 13
** Jon Kabat-Zinn „Praktyka uważności dla początkujących”, Wyd. Czarna Owca 2016, s. 24
*** Thich Nhat Hanh „Cud uważności. Prosty poradnik medytacji”, Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, s. 7
*
tekst pochodzi z bloga Doroty Mrówki Życie bez napinki